my
otwieram oczy w ciemne korytarze dłoni
przebiegających etiudami Bacha po
klawiaturze
czarno-białe dźwięki malują wargi
pragnień
już czas wznieść się o oktawę
rozwidlone drogi wspomnień lecą babim
latem
w oddali głosy ptaków egzotycznie
niezidentyfikowanych
na podłodze stygną resztki skóry
a zegar cofa wskazówki rozkoszy
dwie podkolanówki w kropki na oparciu
krzesła
zagubiły się w ciszy szumiącej oddechem
nie znalazłam słów by opisać Ciebie
ukrytego w moich aksamitach
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.