* (na ulicach zapach róż...)
na ulicach zapach róż
to takie śmieszne
to – takie dwuznaczne
zapach róż, i
i
grząskie parapety
brukowe kostki
człowieczych sylwetek
westchnień
dym papierosowy
gałki oczne brnące pod wiatr
czerwone płatki oczu
i ust
– otwarte na oścież
w milczeniu
na skrzyżowaniu – rozczapierzony kwiat
ktoś wezwał erkę
ktoś wstawił do wazonu
ktoś uciekł
zapach róż porwał wiatr
ścierwojady, zaskoczone
karmią się swoją własną ścianą
kierują flesze w zmęczone powieki
odjeżdżającej karetki
firanki wracają na swoje miejsce
jak baletnice do domu
telewizory nadają kolejny serial
i przepis
na jabłecznik
Komentarze (16)
No cóż... samo życie.
Refleksyjny, życiowy, smutny wiersz.
Dobrego dnia Marto:)
Wymowny wiersz na bolesny temat Widzów zza firanek
kręci nieszczęście Mają o czym później rozmwiać
Pozdrawiam serdecznie Marto
Pozwolę sobie za Anną, bo podobnie odbieram
Pozdrawiam Marto
a życie toczy się dalej, nikt zbytnio wczorajszym
wydarzeniem się nie przejmuje :)
Taka jest codzienność, znakomita refleksja, pozdrawiam
ciepło.
Zobojetnienie, chora bezplciowa, bezimienna ciekawość.
Każda roza kiedyś zwiednie.
Moc serdeczności Marto.
Smutna rzeczywistość, pięknie , nietuzinkowo
namalowana słowem.
Pozdrawiam :)
Najbardziej /firanki wracają na swoje miejsce
jak baletnice do domu/ Dobry wiersz... prawdziwy;)
Dramaty i reeakcje na nie, ciekawie zobrazowane.
Pozdrawiam autorkę:)
Taka jest rzeczywistość. Po prostu życie
Pozdrawiam serdecznie :)
Codziennie coś się dzieje, by potem na chwilę
ucichnąć, by znów wybuchnąć. Pozdrawiam.
Przytulam pozdrawiam
cóż, codzienność: jedni umierają inni uciekają, robią
zdjęcia, lub podglądają zza firanek... A potem
wszystko wraca do normy. Świat dalej się kręci.
ktoś coś erka... zapach róż - inne zapachy mieszają
się światy - wraca codzienny rytm