Nad przepaścią
Ciągłe zawodzenie męczy mnie.
Przyjaciele mnie kochają,
a ja wciąż nieświadomie krzywdę ich.
Nie wiem jak mam już przepraszać,
przebaczenie nie dosięga mojej duszy.
Życie straciło dla mnie swój smak,
w wyblakłym świecie idę boso.
Ze spuszczoną głową wędruję
aleją krwawiących cierni,
pokutuję za wszystkie swoje czyny.
Na urwisku zatrzymałem się
potężny wiatr szaleje wkoło.
W pamięci szukam tych chwil,
dla których warto jeszcze żyć
nie odnajdując ich zbyt wiele.
25.03.08 P.H.
Komentarze (1)
Stoisz nad przepascia zalamania,ale dalesz sobie
szanse.bardzo ladny wiersz.