Nasze letnie spacery
Pamiętasz nasze letnie spacery po leśnych
ostępach?
Po suchym igliwiu i mszanych
kobieracach?
Dotyk Twych ust gasił me pragnienia.
Spojrzeniem Swym urzeczywistniałaś
marzenia.
Gdy badaliśmy z bliska odcienie polnej
trawy.
Zastanawiałem się wtedy: Ile mam do
Warszawy?
Spoglądając na las świerkowy skąpany w
słonecznym blasku.
Słuchając gałązek pod naszymi stopami
trzasku...
Czułem się najszczęśliwszym człowiekiem na
Ziemii,
idąc tak z Tobą wśrod letniej zieleni.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.