Nasze ocalenie
niemiłosiernie zielona jest zieleń traw
pełna młodych soków o smaku źródlanym
ktoś na niej wyplótł mleczem złociste
ściegi
wzorem bezkształtnym przypadkowo
porwanym
na takich dywanach kwitną śliwne drzewa
tak na wpół omdlałe są od własnej woni
a ja w pełni słońca stojąc oniemiały
liczę białe płatki na otwartej dłoni
skrzydlą mi się słowa jak rosa co w szybę
uderzywszy pyli powietrze tęczowe
ruszam gdzieś przed siebie za koliste bramy
w światy nie odkryte nawet Bogu nowe
tak wszystko się kończy bo inne trwać musi
w życiu nie ma miejsca na trwanie bez końca
tylko w nas są chwile co żyją w wieczności
większe od wszechświata jaśniejsze od
słońca
chciałbym zabrać ciebie do tych miejsc co
we mnie
tylko daj mi na to swoje przyzwolenie
spojrzyj w moje oczy szepcząc że się
zgadzasz
razem zbudujemy nasze ocalenie
Komentarze (16)
Gdy tak pięknie prosisz, powinna się zgodzić; nadzieja
jest piękna... pozdrawiam serdecznie.