Nie boję się dogmatu
a może tak zaczepić los lusterka
przetnie lico z chirurgiczną precyzją
lub oddech swój zespoić ze stalą
co na przewóz rozmaitych poczeka
w zapachu zieleni może przeleżę
zapatrzę się w taniec barwnego pierza
w złotych falach siewcy - Polsko kochana
-
nim w nocy on przyjdzie co puls odbierze
ruch głowy w dwie strony świat wciąż się
kręci
spowite mgłą patrzą oczy omdlałe
jak niebo ucieka susem daleko
niech tam zabierze gdzie żeśmy poczęci
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.