Nie gaśnij
codzienność przynosi nam wenę o różnych klimatach...więc chyba to nie wiersz, lecz proza życia ułożona w strofy :)
Przynoszę Ci zawsze rano
herbatkę z malinami,
przyozdabiając uśmiechem
talerzyk z kanapkami.
Ty tylko na mnie spoglądasz
z wdzięcznością w oczach bladych,
tak jak byś czuła się winna
że już nie dajesz rady.
A przecież jeszcze niedawno
byłaś jak źródło wiary,
z którego sama czerpałam -
bez końca i bez miary.
Dziś, kiedy się tak pochylam,
zmieniając ci bandaże,
gdy patrzę na twoje rany,
to nie mam innych marzeń,
jak tylko jedno, jedyne,
od wielu lat to samo,
o które proszę wciąż Boga -
Nie gaśnij jeszcze Mamo!
Komentarze (55)
ja też się wzruszyłam, zakręciła mi się łezka, kiedyś
też prosiłam Boga o to samo dla mej Mamy. Pozdrawiam
dziękuję :)
oj wzruszyłam się pięknie pozdrawiam ;))
Czytając swoją mamę wspominam, zgasła za szybko...
jejku mam dreszcze na całym ciele!!
I łzę w oku...
smutno mi się zrobiło po przeczytaniu tego wiersza
wzruszył mnie bardzo bo Ja już niestety nie mam mamy:(
pozdrawiam ciepło:)
znowu herbatka z malinami. lubię.ładny, mądry utwór.
Pozdrawiam@
Mnie ten wiersz poruszył i wzruszył...
życiowy wiersz...czasem nie wiemy kto z drugiej
strony...i jaki jest ...pozdrawiam ciepło
Dreszcze. E_J, kolejny wiersz Twojego autorstwa, który
sprawił, że mam ochotę położyć się, pomyśleć i uronić
łzę. Cudownie piszesz. Ogromny plus.