Nie lubię poniedziałków
Szósta dwadzieścia
senne obłoki natarczywe
chciałabym wygonić ale
powieki zbyt ciężkie
jakby ktoś wylał wiadro betonu na twarz
i chociaż w grymasie zastyga
- bez kawy ani rusz
obrzydliwie biała z cukrem
słodka śmierć
a kontakt z podłogą ratuje
mroźnym otrzeźwieniem
tysiąc minut
jak archiwum nieprzespanych chwil
wstaję idę
dwadzieściaczterygodziny wcześniej
było pięknie
Dla wszystkich którzy ten dzień lubią - wielkie PEACE ;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.