Nie mówię do Słońca...
Na pustyni pełnej
Ziaren nieregularnych myśli
Szukam źródła
Najczystszej prawdy
Słowa tak samotne
Uciekają gdzieś
W powietrze
Które przygarnia je do
Nieokreślonej pustki.
Nie mówię do Słońca...
Ono śmieje mi się w twarz
Czując swą wyższość.
Nie mówię do Wiatru...
On jest samotnym podróżnikiem
Chwilą ,która trwa ciągle gdzieś
indziej.
Nie mówię do Księżyca...
On nie zrozumie...
Lubi słuchać tylko o romantyzmie.
Niebo patrzy mi w oczy...
I jest o każdej porze
Mogę mówić do Niego-
Nie znika.
Ale tak naprawdę chciałabym
Zamknąć cały ten świat,
Zatopić każde słowo
W morzu
Twego spojrzenia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.