nie-winność
Podąża ku mnie mądrość
Odziana w światło,
Aby zakryć przed oczami głupich swoje
piękno
Stanęła przede mną,
A ja przed nią upadłem drżący.
Pochyliła się nade mną.
Dłonie swe złożyła na mej głowie
I postawiła przed sobą w świetle.
Jej czarne oczy emanujące pokojem
W tańcu radości napełniły mnie wstydem.
Głowę zwiesiłem
Łzy toczyły bruzdy,
lecz żadna z mej twarzy
nie spadła na ziemię.
Wszystkie spłynęły w jej dłonie
A ona wrzuciła je w głębię.
Twarz mą zwróciła ku sobie
muskając aksamitem swych ust po mym
czole.
Aż do szpiku kości przeniknęło mnie nie
zrozumiałe dla mnie miłosne drżenie.
Capax mei kochany mój.
Totus tuus kochana moja.
Odziała mnie ona w światło,
to w które pierwej sama była odziana.
Objawiając mi siebie
w całej swojej pełni.
O jakże piękna jesteś kochana, przyjaciółko
moja!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.