Niebiańska ambrozja...
W kryształowej karafce ukrywa się.
Swoje moce ubrane czerwonymi fałdami
pokazać chce.
„Niech mnie spróbuje kto wiecznie żyć
pragnie”
Otwieram korek. Woń aromatu rozchodzi
się.
Pierwsze zetknięcie z ustami, anielskie
uczucie ogarnia mnie.
Jednak chciwa ma dusza więcej chce!
Fontanna krwi do kieliszka leje się.
Ręce coraz bardziej drżą.
Ale dusza nadal chce!
Piękno zaczyna uciekać.
Bestia wychodzi z człowieka.
Orgia się rozpoczyna.
Nikt już tego nie powstrzyma!
Niebiańska ambrozja w truciznę się
zmienia.
Upaja się wzrokiem mego cierpienia.
Komentarze (3)
wiersz pociąga jak lampka dobrego wina...im dalej, tym
lepiej...ale gdzieś czai sie ostrzeżenie...co za dużo.
to niezdrowo
bardzo mi się podoba wiersz, kojarzy mi się z sytuacją
gdzie kobieta zostaje zgwałcona, choć na początku
chciała być adorowana źle się to dla niej skończyło,
chciała za wiele... nie umiała powiedzieć nie...
Wow. Gdybym miała możliwość, zagłosowałabym dwa razy
:))
Pozdrawiam.