Nino
odmienial sie chcial zbudowac szalas na
trzy patyki
kilka przelotnych pior
ze zmyslem kawki tuz obok szczelin
szczescia
Ninio zartowal
bylo mu z tym do twarzy
pot z czola wytarl tak szybko
ze nie zauwazyl sklonu dnia
to bylo tamtego poranka
kiedy tecza oblekla sie w chmury
na zazdrosnym niebie
czapla miala juz swoje gniazdo
siedzial liczac kregi na wodzie
tak pomalutku ze zapomnial
nie mial pamieci do zdarzen
omijaly go jak dziewczyny w tancu
po jednym glebszym swiat byl prosty
a on nie umial liczyc falban
jak i swoich lat na niepismiennym
papierze
jedno tylko zawrocilo mu w glowie
gdy patrzyl w blekit z oblokami
mialy twarze kobiet o anielskim
wygladzie
usmiechaly sie delikatnie ruchem warg
nie slyszal co mowily jednak byly jego
dopoki nie rozwial je wiatr
Komentarze (1)
ślicznie i poetycznie