Noc na Saharze
Gdy zmrok opada na ziemię
przez szczeliny
rozpalonej przestrzeni
wyfruwają bezszelestnie
stare dusze.
Tylko cień cienia
przemyka pod migotliwym niebem
zasypanym okruchami
potłuczonego lustra.
Ułamany kawałek księżyca,
grająca na harfie pustka
i ja.
Jeszcze nic nie wiem,
jestem obca.
Dusze mi nie ufają,
krążą wokół z daleka,
szepczą do siebie,
dotykają moich włosów
ciągłymi wątpliwościami.
Czekam.
Czekam.
Muszę znaleźć sposób,
by wzlecieć z nimi,
by wreszcie poznać SENS
mojego istnienia na Ziemi.
Komentarze (13)
Zatrzymał ten obraz pustynny, bardzo plastyczne
metafory, ładne zestawienie ułamanego księżyca i
grającej na harfie pustki. Wiersz ładnie poprowadzony
do końcowych przemyśleń egzystencjalnych, tak
istotnych dla każdego. Podoba mi się, pozdrawiam.
Nietuzinkowe przemyślenia i sposób ich przedstawienia
w pięknym wierszu!
Pozdrawiam!
na Saharze wszystko się może zdarzyć, kiedyś nawet
ktoś znalazł oazę
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawe metafory w Twoim wierszu.Pozdrawiam
Mnie także się podoba ta wizja. Miłego dnia.
ciekawy wiersz
Ciekawy wiersz, refleksja nad sensem życia.
Proszę więc nie przepraszaj mnie następnym razem za
to, że Tobie jakiś tam mój tekst się nie spodobał i
napisałaś szczerze. Potrafię przyjąc każdy rodzaj
krytyki dotyczący mojego utworu.
Powtórzę za jajeku..pięknie napisane.Na tak:)))))))
Droga Anulko. Nie musisz się przejmować tym, że mój
tekst się Tobie nie podoba. To że podobają mi się
ostatnio twoje utwory, to nie oznacza że oczekuję od
Ciebie też pochwał. Dziękuję za szczerość w opinie, bo
to najbardziej sobie cenię. Pozdrawiam.
"Tylko cień cienia
przemyka pod migotliwym niebem,
zasypanym okruchami
potłuczonego lustra."
...na tak :)
To chyba głębsze przemyślenia o życiu. Ładnie to w
wierszu ujęłaś.
:)
Bardzo mi się podoba.