Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Noc pełna strachu

historia autentyczna która mi się przytrafiła, może trochę przerysowane zakończenie, chyba nie było kajdanek...

Obudził mnie jakiś dziwny hałas. Zacząłem zastanawiać się kto, lub co wyrwało mnie ze snu?
Poczułem jakiś dziwny niepokój. To taki rodzaj niepokoju, który ogarniał mnie niejednokrotnie, kiedy po imprezie, czy spotkaniu z przyjaciółmi, na których snute są opowieści o rzekomych prawdziwych spotkaniach z duchami, trzeba później wracać ciemną nocą do domu...głowa sama kręci się dookoła szyi.
Wyciągnąłem prawą rękę, chcąc „namacać” i w ten sposób sprawdzić, czy obok leży żona. Leżała i nawet przemówiła :
- przestań, jest noc, jestem zmęczona....
No tak, stara śpiewka, ale tym razem na szczęście ( dla mnie oczywiście) chciałem się jedynie upewnić, jaki jest stan personalny w sypialni.
Nasza sypialnia usytuowana jest na parterze. Na zewnątrz domu, dosłownie trzy metry od okien stoi potężny dąb, który nawet przy bezchmurnym niebie nie pozwala „łysemu” nas podglądać, a co dopiero w chmurną, jak ta, noc. W panującej ciemności kształty mebli rozpoznawałem bardziej siłą sugestii, niż wzroku. Podniosłem się na łokciach starając się zlokalizować dobiegający mnie dziwny szmer, chrobotanie, czy może stukanie?
Już myślałem, że to może odgłosy dochodzące z zewnątrz, kiedy nagle, bardzo wyraźnie, z mojej lewej strony usłyszałem hałas podobny do tego, jaki wydaje upadający garnek...Ten hałas pochodził zza ściany, a więc z garażu, który sąsiaduje z sypialnią. Poczułem kroplę potu zbierającą się na mojej skroni i dobrze wiedziałem, że pojawiła się nie z powodu panującej duchoty.
Kto w środku nocy może być w naszym garażu? Odpowiedź nasuwała się sama i była banalnie łatwa do odgadnięcia...ZŁODZIEJ!!! Albo może nawet BANDYTA!!!
Ale jak to możliwe, że ktoś wszedł do garażu i ja tego nie słyszałem? Odpowiedź na to pytanie nie była już tak banalna, zresztą wcale jej nie było.
Drzwi do garażu są metalowe i otwierają się z dołu do góry, robiąc przy tym niesamowity hałas. Już dawno miałem coś z tym zrobić, ale właśnie z tego powodu tego nie robiłem, tłumacząc tak swoje lenistwo; bo gdyby co, to nikt mi garażu bezszelestnie w nocy nie otworzy. Na bank się obudzę! Czyżby jednak?
Nie, to niemożliwe bym nie usłyszał, gdyby je ktoś otwierał.? Ta świadomość naprawdę nie była pocieszająca ani budująca.
Na nieszczęście hałas nie zbudził żony... Dlaczego na nieszczęście? Gdyby się obudziła pewnie natychmiast zadzwoniłaby na Policję, zdejmując ze mnie obowiązek sprawdzenia co jest źródłem hałasu, a tak musiałem zrobić to osobiście, bo przecież nie będę stawiał na nogi pół miasta i całej wioski z powodu, być może, grasującej w garażu myszy... Oby myszy!
Wstałem z łóżka, włożyłem szlafrok, wcześniej ocierając nim rzekę potu z mojego czoła i opuściłem na palcach sypialnię. Nie wiem czemu nie zapalając światła udałem się do wiatrołapu po latarkę. Dzisiaj wiem, że był to nieroztropny krok. Wtedy o tym nie pomyślałem.
Zapalając światło wprawdzie mógłbym spłoszyć ewentualnego nieproszonego gościa, ale nie robiąc tego narażałem siebie na bezpośrednią z nim konfrontację, co biorąc pod uwagę okoliczności, mogło być niebezpiecznym posunięciem.
Pomyślałem, że mój jasny szlafrok za bardzo może rzucać się w oczy, dlatego postanowiłem zarzucić jeszcze na siebie ciemną zimową kurtkę z kapturem, która wciąż wisiała w wiatrołapie, pomimo już dawno ociekającej deszczem wiosny. Kaptur też zarzuciłem na głowę. Uzbrojony w latarkę ostrożnie przekręciłem zasuwę w drzwiach wejściowych i powoli je uchyliłem. Delikatnie wysunąłem głowę i spojrzałem w stronę garażu. Nic nie zauważyłem.. Wprawdzie lampa przy drzwiach wejściowych była zapalona, a także uliczna pomagała w oświetleniu podwórza, to garaż znajdował się w odległości do której już to mizerne światło nie docierało.
Ruszyłem powoli w jego stronę mocno wytężając wzrok i słuch. Musiałem być mocno zdenerwowany, by nie powiedzieć przerażony, skoro szedłem boso, a co właśnie do mnie dotarło.
Zrobiłem kilka kroków i zapaliłem latarkę. Ku memu zdziwieniu zobaczyłem, że drzwi od garażu są zamknięte. To niemożliwe, pomyślałem, żeby złodziej wszedł bezszelestnie do garażu przez hałasujące drzwi i jeszcze je za sobą, również bezszelestnie zamknął? Zresztą po co miałby je zamykać, skoro wszedł z zamiarem wyniesienia czegoś? Chwilę rozważałem tę myśl i doszedłem do wniosku, że to jednak musi być robota jakiejś myszy, albo w najgorszym razie ducha któregoś z wcześniejszych właścicieli tego domu. Pokrzepiony tą myślą postanowiłem otworzyć drzwi garażu i wyjaśnić tajemnicę, za której sprawą stałem boso, w szlafroku i zimowej kurtce, w środku nocy przy garażu strasząc nietoperze. Na wszelki wypadek przyłożyłem jeszcze ucho do drzwi, starając się wychwycić jakiś hałas, a, że niczego takiego nie wychwyciłem otworzyłem je. Zrobiłem to energicznie, żeby w razie czego, zaskoczyć ewentualnego intruza, co skutkowało jeszcze większym hałasem przy ich otwieraniu, niż wtedy, kiedy robi się to powoli. Hałas jaki wydały drzwi był naprawdę donośny. Rozszczekały się chyba wszystkie wioskowe psy. Promień światła latarki rozświetlił wnętrze garażu, które, nie licząc rowerów, kosiarki i panującego w nim bałaganu, świeciło pustką. Odetchnąłem z ulgą, prawie zapominając o tym, że jednak jakiś hałas stąd dobiegający mnie obudził!? Zanim zdążyłem to sobie uświadomić, już trochę uspokojony zastałą sytuacją, nagle, tuż obok mnie, pod nogami, coś się poruszyło! Coś szeleściło jak jasna cholera! Serce o mało nie wypadło mi przez rozdziawioną japę . Już chciałem rzucać się do ucieczki, kiedy w świetle latarki ujrzałem...jeża.
Wplątał się w reklamówkę i usiłował się z niej wydostać, by opuścić garaż, który właśnie ktoś mu otworzył. Przeszedł obok mnie, przysiągłbym, mocno wkurzony faktem, że został uwięziony na tyle godzin i poszedł w sobie wiadomym kierunku i celu.
Odetchnąłem z ulgą. To tylko jeż. Pewnie wlazł tu, kiedy wczoraj grilowaliśmy i garaż był otwarty, a później ktoś zamknął drzwi. Oparłem się o mur próbując uspokoić oddech i zastanawiając się, czy warto w ogóle kłaść się spać po tylu emocjach, nie przypuszczając, że te wcale się jeszcze nie skończyły, gdyż...

Nagle pod dom, hamując z piskiem opon podjechała na sygnale, z włączonymi kogutami Policja...
Zanim zdziwiony zdążyłem się odezwać ujrzałem silny snop światła wycelowany w moje ślepia, a po chwili leżałem już na ziemi przyciskany kolanami, które niemalże przeszyły mnie na wylot. Byłem tak zaskoczony, że nie jestem nawet w stanie powtórzyć ani jednego słowa wykrzyczanego przez Policjantów, którzy bardzo sprawnie i szybko, wykręcając mi ręce, założyli na nich kajdanki...

Żona

Co jest? Właśnie obmacała łóżko, by stwierdzić, że męża w nim nie ma. Coś, nie wiadomo co ją obudziło, a tu taka tragiczna niespodzianka. O nie! Tyle razy go prosiła, że jak jedzie wcześniej do pracy ma ją o tym fakcie informować, by nie musiała, jak teraz, budzić się sama w łóżku, w środku nocy. W dodatku w takich sytuacjach miał w korytarzu zapalać światło. A tu nie dość, że jest sama, to jeszcze ciemno jak w ....e
Już chciała podnieść się z łóżka, by zapalić lampę, gdy nagle, za oknem zauważyła jakieś światło. Jakby ktoś świecił latarką. Zamarła ze strachu. Ktoś faktycznie był na podwórzu...Wszystkie włosy na jej ciele stanęłyby na baczność, gdyby nie fakt, że były wydepilowane. Naturalnie stanęły te niewydepilowane...
Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, przed oknem, niemal ocierając się o szybę, przeszła wolnym krokiem jakaś tajemnicza zakapturzona postać, w szacie do ziemi, z latarką w ręku... Prawie umarła ze strachu. Kiedy postać przeszła w stronę garażu, wyszła cichcem z sypialni i drżącymi dłońmi chwyciła za telefon. Ręce tak jej drżały, że z trudem wystukała 997...
- Policja?! Przyjeżdżajcie szybko, błagam! Na mojej posesji jest chyba złodziej, może bandyta, albo nie wiem kto. Ma na głowie kaptur, łazi po podwórzu z latarką. Jestem sama w domu, przyjeżdżajcie natychmiast, proszę! Mój adres to...

autor

MaW-i

Dodano: 2017-11-05 12:32:21
Ten wiersz przeczytano 1683 razy
Oddanych głosów: 37
Rodzaj Wolny Klimat Mroczny Tematyka Przygoda
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (40)

Ewa Kosim Ewa Kosim

z przyjemnością przeczytałam

PLUSZ 50 PLUSZ 50

troszkę czytanie czasu trwało
ale poświęcić go było warto
powiem śmiało...
+ Pozdrawiam

ewaes ewaes

Super z humorem i lekkim dteszczykiem :) to lubię!
Pozdrawiam :*)

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Świetnie się czyta! ł zwiało od zamkną po
bezszelestnie i numer na policję chyba się zgadza ;)
Pozdrawiam :)

krzemanka krzemanka

Bardzo fajna opowieść z dreszczykiem i nutą humoru.
Czy japa nie powinna być
"rozdziawiona", a może tylko ja o "rozdziabionej" nie
słyszałam?
Miłego wieczoru:)

małgośka38 małgośka38

Noc pełna wrażeń. Przeczytałam z przyjemnością.
Miłej niedzieli:)

Iris& Iris&

Niezły dreszczyk emocji pod napięciem...
Pozdrawiam serdecznie:)

Maria Sikorska Maria Sikorska

fajnie opisujesz, potrafisz wciągnąć czytelnika

Halina53 Halina53

Marku, pisząc mój wiersz miałam na uwadze słowa z
wiersza Anny...mnie wiem, czy przeczytałeś Jej
wiersz...to jakby pożegnanie nie tylko Beja, ale i
życia...mój wiersz ma pokazać naszą wspólność...choć z
jedną z nad...ale chyba ma inny odwdźwięk...ilu z nas
napisało coś do Anny, pocieszyło...Ona winna poczuć
więż z nami....cóż...życie jest tylko życiem na czas
nam danym, nie da się go powtórzyć...pizdrawiam

AMOR1988 AMOR1988

Polica numer 997, a nie 977, tyle uwag.
Dopisz dalej, co było? Wyjaśniłeś, wzięli Cię na
dołek, żona wyszła do nich? Nie trzymaj w takim
napięciu, chcemy wiedzieć jak historia się skończyła,
pozdrawiam :)

loka loka

Świetnie piszesz.Fajnie było przeczytać o Twojej
przygodzie z dreszczykiem.Pozdrawiam.

Maja- Marc Maja- Marc

Przygoda pięknie zapisana, jak to u Ciebie już w
tradycji...
serdeczności Marku...:)

anula-2 anula-2

Proza życia...z ukrycia.
Miłej niedzieli MaW-i.

Zamyślona7 Zamyślona7

MaWi ..wciągające opowiadanie ..na faktach
autentycznych :):):):)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »