Oczy jej brąz...
Oczy jej brąz patrzyły się na mnie,
odwzajemniały uczucie, które do niej
wysyłałem.
Kochałem ją nieubłagalnie, świata
poza nią nie widziałem.
Towarzyszyłem jej trzy lata i nic nie
zauważyłem, a potem dostrzegłem coś, czego
nigdy w niej nie widziałem.
Chciałem być z nią już do końca moich
dni, i choć wyraźnie pokazywałem jej, jak
wiele dla mnie znaczy, ona wydawała się być
jak lustro - nic nie wskazywało na to, by
ona czuła do mnie to samo co ja odczuwam
do niej.
Jednak któregoś dnia zauważyłem, że
ta bariera nagle znikła.
Ona odwzajemniała każdy uśmiech,
dotyk, spojrzenie.
I spełniło się to, czego sobie
życzyłem - mogłem z nią być aż do końca
moich dni...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.