ODSZEDŁ W ZAŚWIATY...
Niestety ze świata zaczął zanikać,
Powoli oczy począł przymykać,
Zegar szybciej rozpoczął tykać,
Ostatni rozdział trzeba zamykać.
Dobry był z niego człowiek, wspaniały,
Niektóre osoby żyć nie umiały,
Bez jego uśmiechu, z nim się trzymały,
I z jego żartów zawsze się śmiały.
A teraz za jego humorem płaczą,
Na jego grób patrzą z rozpaczą,
Czy kiedyś śmierci odejście wybaczą,
Na razie tylko w myślach złych skaczą.
Próbują nie myśleć, jednak nie mogą,
Dlaczego Bóg posłał go właśnie tą drogą,
Kojarzą go sobie nawet z podłogą,
Codziennie myślą o nim też z trwogą.
Rozpostarł w niebie już swoje dłonie,
Masuje spokojnie tam swoje skronie,
Niech w szczęściu wiecznym wreszcie
utonie,
I niech Bóg stoi w jego obronie.
Pamiętam był wciąż tajemniczy,
I nic się dla mnie teraz nie liczy,
Zapewne teraz słabości ćwiczy,
Wyrwał się wreszcie z cholernej dziczy.
Pamiętam jak zawsze rozmawiał szczerze,
Że jest szczęśliwy, w to ciągle wierze,
Myślę o nim, gdy w nocy leże,
Niechaj go Bóg codziennie strzeże.
Komentarze (2)
Rymy są ozdobą. Lubię jednak płynność zwrotek - a u
ciebie każdy wers sobie. Pogubiły się ogonki w 'ę'.
Wynagradza to treść.
Śmierć............ hmmmmmmmmmmmmm...... niestety.... a
co do wiersza to koniec jest taki jakby coś tam miało
jeszcze dalej być.......