Z okna Sierocińca
Smutne oczy spoglądają na domy.
Jarzą się świeczki na choince.
Wokół stołu rodzina,
opłatkiem się dzielą.
Siadają do stołu,
pięknie udekorowanego.
Potraw bez liku.
Dziecku z okna w brzuszku burczy.
Barszcz czerwony, pierogi, karp,
kutia, sałatki, serniki, makowce.
Wylicza w swej główce,
by marzeniami najeść się do syta.
Dalej przyglądając się rodzinie,
widzi dzieci rozpakowujące prezenty.
Lego, kolejka, lalka, słodycze.
Ze szczęścia tulą rodziców
i dziadków za szyję.
Mała Adela na oszronionej szybie
maluje palcem swoją choinkę
i prezenty, które chciałaby dostać.
Namalowała mamę, tatę i misia.
Do ich drzwi ktoś zapukał.
Ojciec otworzył
i spostrzegł bezdomnego.
Brudny w łachmanach,
persona non grata.
-Niestety nie ma dla pana miejsca.
Słyszy nieznajomy.
Cztery godziny później umiera.
Zamarza w zaułku ulicy.
Adela modli się do anioła.
Aniele, jeśli mnie słyszysz...?
To zabierz mnie do siebie,
do miejsca w którym,
ktoś będzie mnie kochać,
gdzie będzie mi ciepło
i gdzie nie będę chodzić głodna.
Tej nocy Anioł usłuchał prośby Adeli.
Wiesza rajskie jabłka na kryształowej
choince, obok
mamy taty i misia ...
Komentarze (17)
Jak o dziewczynce z zapałkami ;-)
przepiękne, wzruszyłam się Pozdrawiam:))