Olga Boznańska.Pejzaż z wiaduktem.
1890. Olej na sklejce.
Jest w tym zawarta tajemnica
rzeki wtłoczonej między brzegi
porosłe gąszczem nagich krzaków
odartych kaprysem jesieni
I prawie słychać to, jak szumi
wpływając zakolem pod nasyp,
nad którym ktoś przeciągnął struny
stali trącanej zimnym wiatrem
Cisza brązami się rozlewa
(nie maj to przecież, a październik)
przez opuszczone miękkie pola
aż po widnokrąg smutkiem leci
niepokój stakattem pobrzmiewa
z oddali już nadjeżdża pociąg...
Komentarze (3)
Jesienne płótno takie mokre,
nadzieje znikły latem w oknie.
Dzisiaj to tylko kapelusze
z tych kwiatów suchych, z dziwnych wzruszeń,
które wcisnęły się pod miedzę!
A przecież kiedy pociąg wjedzie
one uniosą własne dusze,
z takich rozwianych dziwnych myśli…
Zebranych z nurtów szmeru rzeki,
co wiecznie zbiera tajemnice
pędzących ludzi ku jesieni!
Ta jesień sercem wygra ciszę
i już jej pewnie nie usłyszysz,
bo jesteś już na drugim brzegu
Żelaznej struny z widnokręgiem,
gdzie drzwi wieczności są zamknięte!
Słowa odpowiednio ułożone są jak malowany
obraz.Czytając wiersz zobaczyłam nie tylko krajobraz
jesieni - usłyszałam ten szum i stukot nadjeżdżającego
pociągu.Odczułam również pewnego rodzaju smutek,
niepokój( może przed tym, co będzie dalej...)
Nie widziałam obrazu i w pierwszej chwili własnie z
tego powodu chciałam zamknąć wiersz ale... pokusiłam
się i przeczytałam. Jest bardzo sugestywny jakbym
widziała wiadukt, brązowy kolor i czuła że nadjeżdża
pociąg. Ciekawy wiersz w tematyce rzadkiej na beju.