Ona i ja
chociaż ona jest w niebie,
a ja w piekle,
obronię ją, gdy jej własny anioł
ją przeklnie
choć ona się budzi o brzasku,
a ja wstaję o zmroku,
ochronię ją, gdy do przepaści
pół kroku
choć ona ma swego stróża,
a mój mnie dawno porzucił,
kiedy odejdzie gdzieś w ciemność,
zaczekam, aż wróci
kiedy ona jest słaba,
ja jestem silniejsza,
gdy jej krew marznie w żyłach,
moja krew jest gorętsza,
kiedy jej nie ma, mnie nie ma,
więc wołam ją każdym gestem,
znikam powoli, gdy cierpi
i kłamię,
gdy mówię,
że jestem
Ance, towarzyszce moich dawnych, szczenięcych dni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.