Oprawca
Gdy upadłem dłoni swej mi nie podałeś
Byłem spragniony
A Ty wodą z dzbana kwiaty podlewałeś
Byłem głodny
A Ty usta nicią mi zaszyłeś
Chciałem kochać
A Ty serce spopieliłeś
Gdy ja mówiłem
Ty uszy swoje zakrywałeś
Gdy ja płakałem
Ty do rozpuchu się śmiałeś
I tak nie przyjacielem
Lecz wrogiem się stałeś...
I mimo że pali mnie ogień Twej osoby
I mimo że idąc z Tobą idę przez
przeszkody
I mimo że głos Twój uszy mi rozrywa
I mimo że wzrok Twój ciało me przeszywa
I mimo że jesteś dla mnie katem
W sercu moim zawsze będziesz bratem
dla mojego przyjaciela...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.