Ostatni kęs lata…
na 37 rocznicę ślubu…
Na miniony weekend, już w czwartek
wieczorem,
wybrałem się z żoną na trzydniowe
wczasy,
w małym pensjonacie nad cichym jeziorem,
zajęliśmy pokój z widokiem na lasy.
Kiedy słońce myło twarz swą w wodnej
toni,
zasiedliśmy w barze do smacznej kolacji,
a złota obrączka na małżonki dłoni
powodem wieczornej była adoracji.
W piątek przez dzień cały na bezchmurnym
niebie,
słońce grzało mocno niczym w dni
lipcowe,
a my na kocyku leżąc obok siebie,
lato chłonęliśmy kryjąc w cieniu głowę.
Potem dla ochłody i dla przyjemności,
brodziliśmy w płytkiej krystalicznej
wodzie,
goniąc stadka rybek w refleksach
światłości,
póki się nie skryły w podwodnym
ogrodzie.
A tuż przed powrotem do życia w
szarości,
żegnając jezioro ostatnim spojrzeniem,
wpatrzeni w tę chwilę wciąż pełni
radości,
czas zatrzymaliśmy by stał się
wspomnieniem…
Komentarze (31)
Przede wszystkim gratulacje Rocznicy i niech Wam się
szczęści na dalsze lata. A wiersz jest po prostu
cudny.