ostatnie chwile...
może dla wielu to i lipa jakaś jest, ale ci co powinni, to zrozumieją.
no więc jestem
kwasu siarkowego roztworem stężonym
jeszcze jestem
w szklanej kolbie szlifem ośmiokątnym
zamkniętej
skwaszona historia mojego życia doprowadza
mnie do kwasosiarkowych łez
smutno tak jakoś
zimne szkło
puste półki pracowni
a może nie takie puste
jeszcze kwas nadchlorowy
zimny żrący nieszkodliwy
jak ci humaniści mnie nie cierpią
ale nie bój się
kwas nadchlorowy zimny żrący
nieszkodliwy
skazany na wodorotlenek potasu ma ostatnie
życzenie
podgrzej i nasyp cukru
zanim mnie zobojętni KOH
zanim ta lipna chemiczna bajeczka wreszcie
się skończy
a ja tu jeszcze jestem
stężony kwas siarkowy
dziewięćdziesiąt osiem procent ha dwa es o
cztery
na dnie kolby miarowej
na dnie chemicznej rozpaczy
czekam na ostatnią kroplę
sody
żrącej
...
Komentarze (3)
Zrobiło mi się jakoś tak, jakbym wykąpała się w
wybielaczu, a zamiast krwi popłynął mi H2SO4... kwas w
żyłach, rozcieńczalnik w mózgu... a w sercu pustka i
beznadziejność, brak nadziei na jutro... dobre...
Witam zatem kolejny umysł ścisły, który w dodatku ma
talent! Wiersz, choć biały, to bardzo lekko się czyta
i jego podteksty są bardzo wyraźnie wyeksponowane.
Zatem - Brawo!
nie znam się na chemii, ale klimat wyczuwam i podtekst
:)świetnie oddany stan ducha wg chemicznych reakcji
:))podoba mi się, też bym tak chciała umieć przekuć
odczucia na język nauki:)