Ostry dyżur u weterynarza
Kolejne z serii wesołych dyktand :)
Na dyżurze swym w niedzielę
weterynarz zrobił wiele:
zbadał kulawego strusia,
potem żółwia przyjąć musiał,
który spadł na gruzu kupę
i uszkodził swą skorupę,
później trzy opatrzył szczury,
poprzycinał psu pazury,
dwóm papużkom w dobrej wierze
znów przepisał maść na pierze,
żeby rwały się do lotu,
później podał zastrzyk kotu,
co go mocno w krzyżu strzyka,
a na koniec miał królika,
co marchewkę zżarł z trzech grządek
i narzeka na żołądek.
Cóż, tak ciężki dzień się zdarza...
Trudny los weterynarza.
Kalina Beluch
Komentarze (2)
.. a ja pisze o leniuchiwaniu. Wstyd mi przed Twoim
pracowitym weterynarzem..
superr rymowanka!:D
taki wesoły ten wiersz:)))
Dobrze ze moj krolik nie lubi marchewek:P