Otrzepana z błota
Pseudo kultura
Pseudo szacunek
Może jeszcze pocałunek!?
Jesteś słodka, cudna...
Ta bzdeta robi się nudna!
Ja w myślach już szczekam
A on: ja jeszcze na ciebie poczekam!
Tylko nie to!
To miało być lekarstwo...
Truciznę trzeba oddalić,
By siebie ocalić.
Moje wewnętrzne ja wróci już do życia...
On myśli, że będę miała dość samotnego
gnicia!
Zazdrość mnożyła kolejne granice
Już nie uwierzę w baśniowe obietnice.
Rany głęboko zadane
Pozostaną na zawsze niezapomniane.
Plac wolności okratowany, z drutem
kolczastym;
Zniewolony umysł zagubiony w gęstym dymie
kłębiastym.
Uliczne neony nerwowo pulsują.
Siły opadają, nadzieje gubią, rujnują.
Skołatane myśli łapią oddech,
Ulga śle na usta uśmiech...
Bracia wilcy przejmująco skowyczą,
Pseudoprzyjaciele w korycie zakłamania
jedzą, kwiczą.
Wokół epidemia cholery, wścieklizny.
Mimo to czas leczy blizny.
Twarz blada, delikatna, wyczerpana,
Jednak dusza spokojniejsza, roześmiana.
W sercach niegdyś bliskich zima rozlała
śniegi,
Lecz me wnętrze roztopiło niepokoju lody,
widzę ukojenia przebiśniegi!
Lęk ospale obumiera.
Paradoks istnienia już tak nie
doskwiera.
Ulga i wolność nuci melodię nową:
Nie jesteś przedmiotem lecz wartościową
osobą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.