PACHNIEMY CHLEBEM I EWANGELIĄ
zdarzyło mi się przytulić kąty, komódkę i
bibeloty.
nikt tak nie opowiada jak piec i kobieta na
fotografii
gruboziarnistej... i udały się w kierunku
gospodarstwa
domowego... boginki, kapłanki?
być może opuściły ołtarze, by oddać się
świętej
służbie pieczenia chleba, a teraz
zastygając wokół paleniska
wspierają siódmy nieboskłon. mówią katedra
na popękane
dłonie, przypory, kolumny i łęki.
przyszedł siewca. wytyczył granice o
jeden
marmur za blisko, o jeden szept za daleko.
element wertykalny błędnie wpisany w
okrąg.
jest ugór, musiały być łany, a grzech
niemocy
dojrzewa w ustach. na przednówku krzyżują
się
kości ludzi i zwierząt. mówią ofiara.
spełniona
dzieża wspomina gniadego, podpłomyki i
rżysko.
dalej toczy się samo, wiążą się końce... i
to był
mój ostatni dzień zbiorów ( życiorysów)
ofiaruję Ci dzikie ziarno.
Komentarze (2)
"nikt tak nie opowiada jak piec i kobieta na
fotografii" fantastyczne metafory
"Ofiaruję ci dzikie wino" A od ciebie zależy co z
niego wyrośnie.Pozdrawiam+++