Pada deszcz
Łzy deszczu wciąż giną na szybie
Przestrzeń życia powiększa się rybie...
Słowa umknęły za oknem
Niedługo zmarzniętej podłogi dotknę
Nadzieja tworzy kałużę,
A głośne stukanie zwiastuje burzę
Przytwierdzi ją niedługo tęcza
Drzewo liściom opiekę wręcza
A wieża wysoka moknie sama...
W człowieku zakochana..
Parasol kolejny się rozkłada
I na ulicy coraz bardziej pusto- to
zagłada
Wszyscy uciekają gdzieś, nie wiadomo
gdzie,
A radości wszelkie- głęboko na dnie
Pewnie zaraz się rozpogodzi
Pogoda człowiekowi dogodzi
A ja, żebym nie bała się wtenczas sama
Otworzy się przede mną przyjaźni brama
Włożę najpierw w zamek klucz złoty
I znikną wszystkie deszczowe kłopoty...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.