Panika
Wszystkie składniki gotowe
Dotykam,smakuję,pasują
Wrzucam do jednej misy
Te wszystkie swoje rzeczywistości
Mieszam,ugniatam,sprawdzam
Wciskam,przyprawiam,dodaję
Gotowy do upieczenia
Wielki bochen paniki
Wkładam do piekarnika
Nastawiam,obserwuje,wyobrażam
Rośnie,rośnie okrągła pulpa
Coraz większa i gorętsza
Obejmuję dłońmi kolana
Ogromna gula wyławia się
Z bezkształtnej foremki
Zniekształconych marzeń
Stopień,żar,kulminacja
Wyciągam,puszysty,opada
Pozwalam sobie na jeden kawałek
Parzy w palce,drętwieją
Biorę chleb do ust
Chcę przełknąc choc kęs
Dławię się,duszę,wypluwam
Nie,przecież nie można zjeśc paniki
Nie podrepcze do żołądka
Chyba że, byłoby możliwe
Spożywac strach własnym rozsądkiem
Komentarze (4)
ah... piękny, refleksyjny wiersz.
Pozdrawiam:*
nieobojetny tekst... intrygujący...
Bo to właśnie rozsądek o tym strachu informuje w
komitywie z mózgiem, fajnie, nieco inaczej,
pozdrawiam:)
Zagubiona we wszechswiecie,,,szukasz
drogi wsrod planet,,,drogi do serca
swojego,,,"panika" moze doprowadzic Cie do
piekiel,,albo do raju,,,
Dobry refleksyjny wiersz,,pozdrawiam
z daleka.