Penelopy II
Jak cierpliwe Penelopy
pełne trwogi czekają
aż wrócą oni z kolejnego góry szczytu
jako zwycięzcy
a za oknem niespokojna zawierucha
lecz tak często dobry los
ich nie wysłucha
kiedy oni znów dosięgną
niemal nieba błękitu
w górach na zawsze wtedy pozostaną
zakuci na zawsze w bezlitosnym lodzie
snem wieczystym śpią zmorzeni
otuleni w wiecznym chłodzie
po wędrówce do apogeum marzeń
do świata innych uczuć i wrażeń
zasnęli dzisiaj szczęśliwi i umęczeni
choć znów nie zdarzył się ten jeden cud
a one wciąż czekają czytając od nowa
słowa dawnych wierszy i listów
bo zawsze wierzą że powrócą
zawsze wierzą
i kwiaty w sercach trzymają
bolesnej tęsknoty
zanim na powitanie w piersi uderzą
oba serca mocniej i radośnie
one muszą zapomnieć o wiośnie
mają inny swój czas złoty
nie Odysowe Penelopy
gdy umierają z bólu tęsknoty
wierne żony himalaistów
Komentarze (13)
dziękuję za empatyczne komentarze
Wiersz zatrzymał...
Poruszajace wersy
Zostawiam podobanie Maćku
Witaj,
masz rację - to są wspólczesne Penelopy.
Pięknie się wpisałeś w ten kobiecy świat, często pełen
troski i bólu./+/
Pozdrawiam serdecznie.
Poruszający, piękny wiersz.
Poezja, która zachwyca, wzrusza i pozostaje w pamięci.
Pozdrawiam Cię serdecznie Maćku :)
Marysiu, inwersja jest tu jak najbardziej
zamierzona...
Maćku, piękne wersy, która poruszają. Poezja zachwyca.
Pozdrawiam :)
Piękny wiersz Maćku, tylko ten jeden wers okaleczony
"aż wrócą oni z kolejnego góry szczytu"
a byłoby pięknie zupełnie normalnie i po polsku =
aż wrócą oni z kolejnego szczytu góry
Poruszyłeś we mnie wszystkie najczulsze struny.
Dzisiaj czytałem wiersz naszej portalowej
Enigmatycznej Igi, nie wyobrażam sobie, jak cierpieć
może serce żony lub matki.
Niech się darzy :):)
Piękna, wzruszająca poezja!
Od tytułu po puentę.
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Piękny i wzruszający wiersz. Oddaje smutek i lęk o
bliskich, na których czekają niecierpliwie. Pozdrawiam
serdecznie z podobaniem. Beztroskiego dnia z
uśmiechem:)
Przypomniałeś mi żonę Berbeki, rodzinę.
Wzruszający. Poezja.
pewnie to tego ciągłego lęku o życie bliskich można
się jakoś przyzwyczaić, ale to chyba przerosłoby moją
psychikę. (mój mąż "tylko" jeździł TIRem a i tak żyłam
w ciągłym strachu o niego)