Piąta sześć rano
Przepędzam świt
Delikatnym gestem
By dzień rozpocząć
Niechętnie wzywam
Narodziny słońca
Podziwiając księżyc
Za jego dyskrecję
Mając w nim brata
Paletę kolorowych marzeń
Dostałam do malowania nieba
Zmieniając granat na złoto
Samodzielnie bawiąc się
Wybuchami śmiechu
Poczułam się władczynią świata
W spojrzeniu pełnym delikatności
W wodospadzie porannej czułości
Rumienię policzki o świcie
Rozlewając miłość jak akwarelę
Zaklęta w blasku jasności
Włosy splatam w ciemność
Byś nadal spał spokojnie
Obok mnie
Komentarze (12)
Klimat uspokaja!
Pozdrawiam :)
Śliczne rozmarzenie :) Pozdrawiam Grusano :)
Cacuszko.
Wiersz stworzony z czułości.
Piękny, piękny, piękny
Piękne, delikatne rozmarzenie.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny, delikatny wiersz. Czytając, jakby płynie się
przez wersy... Na końcu poczułam spokój...
Niewymuszone, trafne metafory pomogly stworzyc
przepiekny klimat.
Pozdrawiam serdecznie. :)
Po prostu pięknie!
Cudownie jest się poczuć władczynią świata w
szlachetnym celu...
Miłość ponad wszystko!
Urzekające metafory!
Serdecznie pozdrawiam
Urocze rozmarzenie o poranku. Ślę moc serdeczności i
uścisków:)
Metaforyczna podróż przez poranek pełen delikatności i
spokoju. Opowiada o pięknie poranka, malowaniu nieba
marzeniami i o uczuciu miłości, które rozlewa się jak
akwarela.
(+)
Jesteś jak dobra czuła mamusia, zawsze ranny ptaszek.
Jesteś niczym Jutrzenka.
Podobaśki.