Piekło
Przyszłaś nie wiadomo kiedy,
oplotłaś mnie niczym bluszcz...
Brak tchu...
Strach i...
pęta
Wije się jak wąż złapany w pułapkę.
Puść mnie!- krzyczę bezradnie
Nie..-szepczesz tak cicho aż włos jeży się
na głowie
Płacz...
odrętwienie i ...
bezradność.
Bezgłośnie krzyczę oczekując pomocy...
Wyciągam dłoń w nadziei,
że odnajdzie ratunek...
dla duszy
Nic
Ciemność i...
Krzyk.
Niemy krzyk w ciemności
Nie ma ratunku
Nie ma nadziei
Pozostał tylko...
Strach
Komentarze (5)
Powtórzę za riną. (+)
coz,duzo dramatyzmu,a mozna go wyrazic takze3 nie
uzywajac tyle slow ktore w sumie wskazuja te same
emocje,wiersz nie w moim guscie,ale zycie sukcesow
dalej,pozdrawiam.
Strach odchodzi i znów pojawi się nadzieja
Zgodzę się całkiem z riną :)
Coś w tym jest bliżej nieokreślonego, że nawet mi się
podoba, może ta bezradność?