Płatek śniegu
Tysiące metrów, czy tez milimetrów,
Gdyż właśnie te rozmiary mu bliższe.
Wciąż tańczy pokazując długie swe
spektrum,
By jako skrzep, w postaci istnieć
najczystszej.
To związek baletnicy z ręką Picassa.
Żaden tu mezalians, lecz natury syn.
Tworzy go z trudem, brak zniechęcenia -
pasja!
Jedynie wiatrem rzeźbiąc wody grudę w
sny.
Rano znów ludziom pisze szyldem na
szybie:
"Dzień dobry, wstań już, zaurocz się tworem
mym".
Każdy z nas wtedy, z pogardą, tak bardzo
złośliwie,
Przemyka udając, że oczy zakrywa czarny
dym.
Dałem w ramce Oli K. Więc może dla niej..
Komentarze (1)
Dobrze, że zajrzałam, bo mnie zaskoczyłeś. Piszesz
bardzo dojrzale i subtelnie.