Plonace marzenia
Australijski busz się pali
krwistoczerwona łuna ognia
do nieba się unosi
eukaliptusy znikają jak zapałki
rubinowe wierzchołki sięgają niebytu
dym wgryza się w oczy nieba
pruje przestrzeń czerwoną daleką
tak trudno walczyć z płonącym słońcem
Często wicher miesza się z burzą
słychać jak skarży się wiatr
jak lamentuje trawa na łąkach
ogniem płoną oczy kwiatów
zaskoczone zwierzęta nie mają czasu
na skargi spopielone unoszą się
ku chmurom w czarnym gęstym dymie
Księżyc oświetla drogę nocą
dzikim krwiożerczym jęzorom ognia
ogień ma siłę i moc wulkanu
jego potęga unosi się zuchwale
cały świat lśni w promieniach
spadającej gwiazdy
Bronią się miasta otoczone buszem
płonące domy wzdychają żałośnie
wraz z nimi palą się marzenia ludzi
co ten kraj ukochali
i tutaj wybudowali swój dom
Choć giną lasy przez wielkie pożary
zmniejszają swoje rozmiary miasta
ludzie nie poddają się smutnej chmurze
od nowa odbudowują swoje domy
marzenia zawsze odżywają na nowo
nadzieją zakwitają przy drogach kaktusy
szczęście powraca w australijski busz
Tesss Perth- Bedford, 23.09.2oo9 r.
Komentarze (27)
...często natura jest bezlitosna ...niekiedy i
człowiek jej bezmyślnie pomaga...ciekawa forma
wiersza....i prawdziwa...
Wiersz życiowy choć bardzo smutny krajobraz kraju
piękny często oglądam w wiadomościach tragedie i
zawsze łzy mi się krecą .
Płonące marzenia...dobrze określiłaś to co spotyka
mieszkańców Australii w takich wypadkach
losowych.Bardzo ciekawy wiersz z podkreśleniem
elementów siły ludzkich możliwości, która jest
odniesieniem do stwierdzenia, że nawet w tak trudnym
momencie człowiek nie jest w stanie się załamać co
można interpretować także w odniesieniu do innych
problemów na które napotykamy w swoim życiu.
i to dopiero jaka tragedia...:):)
Jakże dramatyczny, pełen niszczycielskiej ekspresji
obraz nam przedstawiasz. Mam przyjaciela w Sydney,
wiele opowiada, zdjęcia itd. znam (niestety, a może na
szczęście nie z autopsji) nieobliczalność i
kontrastowość pięknej australijskiej przyrody, i jak
odmienną jest od tej, wśród której tutaj żyjemy. Dobry
wiersz, ciepło pozdrawiam.
Na szczęście przyroda jest na tyle silna że potrafi i
może sama się odrodzić,ale dla ludzi w tym czasie to
jedna wielka katastrofa i często straty które nie mogą
się odrodzić już nigdy więcej..straszne..powodzenia
smutny obrazek rzeczywistości...walka z ogniem jest
trudna...wiadomo...jednak dalej zycie się toczy
Tak to już jest, że w życiu przeplata się szczęście z
cierpieniem, a radość ze smutkiem. Ale zawsze
pozostaje nadzieja na to, że szczęście będzie trwało
jak najdłużej i że powróci po chwilach cierpienia -
taka jest kolej rzeczy...
Nie kocham się w wierszach wolnych ale Twój
przeczytałem z ciekawości.
Australia choć taka groźna wciąż przyciąga swoim
urokiem . Ładny wiersz .
W twoim wierszu czuć jakże znane mi australijskie
klimaty. (teraz, wiosną!)
bardzo pieknie i życiowo opisany los przyrody i nas
ludzi...którzy w załamaniu podnoszą sie wraz z zieloną
nadzieją zaczynając wszystko od nowa...Pozdrawiam:)