po co starość?
Mamo...
Podążam wciąż ku czemuś
Sama nie wiem po co, dokąd
Dlaczego tak być musi
I wzięło się to skąd
Jak ognia unikam ludzi
Nie chcę smutku, goryczy
Inny człowiek strach we mnie budzi
Czuję sie jak przywiązana na smyczy
Do drzewa z białą korą.
Niby źle, ale gdy je przytulę
I dotknę bolącą głową
Ono spokojem mnie zbudzi
Z tego letargu, nicnierobienia.
Bo przecież receptą
Na szczęście człowieka
Jest małych uczuć poletko
Drugiego człowieka.
Małe-wielkie słowa,
Serce które wciąż czeka
I czyny - miłości ozdoba.
życie wciąż dostarcza nam wrażeń
Emocji wzniosłych i upadłych
Ciągłych zmian, przeobrażeń
Tych dobrych i tych złych.
Lecz jedno wciąż się nie zmienia
Osoba która wspiera, ma siwiejące włosy
Wciąż pod swą opieką trzyma
I prognozuje, nieustająco źle wróży.
To ona jedna przywraca w człowieka wiarę
Daje czułość, wsparcie
Ja to z wzajemnością oddaję
Nie mam nadziei, za to jej poparcie
I kiedyś matko moja
Ty będziesz potrzebowała ramienia
Ja, to ta ostoja
Nie od niechcenia
Czy z obowiązku -
- Dlarego, że starość
Nie jest nam dana w podarunku
Jest pokrótce jak młodość
Dana nam po to,
By to kiedyś ktoś nami się opiekował
Jak my się nim opiekowaliśmy
Całował, podawał, kochał
I wspierał na ramieniu
Ten bagaż doświadczeń
Które były dla czegoś i bez celu
Pełne smutków, żalów, rozgoryczeń
A także uśmiechów
Rozczuleń i dumy
Kochanych kłopotów
I pełne dobrotliwej zadumy..
bądź zawsze :)
Komentarze (1)
Niezwykle czule i prawdziwie o mamie, o tym czym jest
życie. Jak to wszystko funkcjonuje. "+"