Po raz pierwszy w Chorwacji...
Byłam z rodziną w lipcu.
Tak jakby wciśnięta, w głąb lądu
muszelka,
zatoka niebieska. Otoczona, wokół
całego jej brzegu, białymi górami.
Ale i sosnami. Jest jednak na tyle
potrzebnej przestrzeni, by pomieścić
wszystkich gości. Już przybyłeś. Chcesz
odpocząć nieco.
Biwak rozłożony. Ciało słońcu dajesz.
W duecie ze słońcem, woda też zaprasza.
Idziesz więc popływać, to znów nogi
zmoczyć.
Co prawda, z brodzeniem jest trochę
inaczej,
niźli nad Bałtykiem. Kamyki. Nie piasek.
Lecz w butach kupionych - takich 'na
jeżowce',
chętnie spacerujesz, bo kamyki drobne.
Czujesz w sobie radość. Oddychasz głęboko.
Jesteś wdzięczny Stwórcy, żeś mógł tu
przyjechać.
A wieczorem możesz być już w Medjugorje
gdzie jest kult Maryi. Przychodzi z
wysoka.
Z pałacu swojego. Z niebieskiej krainy
jak Matka do dzieci. Prosi by się modlić
o szlachetność serca, o pokój na ziemi.
Komentarze (46)
wspaniały "uduchowiony" opis chorwackiej przyrody.