pocałunek w rękę
oczy mrużyłem
zdumionym patrzyłem wzrokiem
na ciemność upiorną
pierś żalem przygniatającą
dygotałem
drżałem
umarłem?
nie wiedziałem
piorun poraził mnie światłem
blask jasno obnażył wstyd
kompletnie pozbawiony tremy
stałem sam nagi pośrodku sceny
kim jest widz?
zamarłem
czekałem na dalszy ciąg
skradając się podszedł On
w garnitur ciemny ubrany
i pocałował mą
w dół opuszczoną lewą dłoń
o rany!
co robisz? - krzyknąłem okropnie zły
by studzić niemiły mi zapał
słowa sfrunęły promieniem przez drzwi
pies stał koło łóżka i sapał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.