Pod bladym niebem czola...
"W przezroczystosci kropel bedzie kreslil doskonalosc krokow, w alei pod bladym niebem czola, miedzy wlosami.Z tej wlasnie szczeliny wyjmowal swoje teskne sonety"
oddech zawisl cicho
pod bladym nieba czolem
teraz w domu
rzadzil bedzie wiatr
pomiedzy kroplami wody
obrazy
splywaja szemrzac o kilkudniowy zarost
rowne kroki prowadza do wrot bramy
przechodzac obok innych staje
przed jednym z kopczykow ziemi
kladzie zolta roze
zmeczone usta
rzedem slow szeptanych
oddaja sie ciszy
Komentarze (3)
Smutny. Ale jakze piekny.
ładny, spokojny wiersz. pozdrawiam.
Witam cieplutko Bosonoba1, smutny wiersz ale każda
cisza leczy dusze a czas wszystko wynagrodzi
arn