Pod parasolem
Pod parasolem zdarzeń
Jest wiele przykrych chwil
Dlatego wiecznie marzę
By lepsze były dni
Odeszłaś już w nieznane
Zacierasz wszelki ślad
I chyba mi nie dane
By kroczyć dalej w świat
Zabierasz z domu pokój
I wszystko, to co mam
Rozdzierasz moją duszę
Bo wołasz innych bram
Ja nie chcę, nie potrafię
Odejść tak w siną dal
Już teraz wiecznie płaczę
Bo wolę ziemski bal
Powróć chwilo radosna
Zabierz co rani wciąż
Do życia wiele wniosłam
I jeszcze dalej chcę
13.11.2009
Refleksje po wizycie na dziale "onkologii"
Komentarze (22)
To smutne kiedy chorych nie można ochronić przed
śmiercia,pozdrawiam:)
byłam tam z Mamą i serce mi zamarło jak zobaczyłam
jaki przedział wiekowy jest dotknięty bólem ...
pozdrawiam ciepło
często przebywam w szpitalu i widzę... po prostu brak
słów...
Misiala- to okropne. Pamiętam bolesną śmierć mojej
mamy. Też była na oddziale onkologicznym.Zmarła w
domu, lekarze bezduszni nie chcieli sobie psuć
statystyki zgonów w szpitalu.Wiersz smutny,
refleksyjny.
Chcę Cię pocieszyć, ale nie wiem jak.Jestem
z Tobą. serdecznie Cię pozdrawiam.
INTERESUJĄCY WIERSZ. Z UZNANIEM DAJĘ + i pozdrawiam
sedecznie!
Wiersz przepojony smutkiem i melancholią, dobrze
poprowadzony może się podobać.
Takie miejsca napawają nas smutkiem i refleksją nad
życiem i ludzkim cierpieniem...
pozdrawiam :)