podarunki
(taka tam próba wywołania uśmiechu na Waszych zmarzniętych twarzach)
na skraju jesieni babuleńka siwa
drżąc w rannym chłodzie, rozkłada swe
dziwa
przy murku tuż obok ruchliwej ulicy,
gdzie pani przechodzi z psinką na
smyczy.
pies węszy zachłannie i sika na murek,
babinka się cofa, unosząc do góry
koszyk pełen szyszek, świerkowych
gałązek,
garść owoców głogu, wiklinowy krążek,
garść suszonych grzybów na sznurek
nadzianych
i wkłada te dary do rąk owej pani,
która lodowatym uśmiechem dziękuje
jesiennej babulce, ale nic nie czuje.
i patrzy wyniośle na dłonie babinki,
które gładzą loki pieskowej czuprynki.
wtem zimowa pani zdejmuje kożuszek
śniegowego puchu - ogrzać babcię muszę!
Komentarze (28)
Witaj
Tak jakoś wzruszył mnie ten wiersz.
Nie wiem czemu.
Uroczy i taki lekki...
Pozdrawiam
;)
ten wiersz raczej wprawił mnie w zadumę a nie
przywołał uśmiech
No i cieplej sie zrobiło!
Głos mój i szacun jest twój!
Uroczo :))
Pozdrawiam szadunko :)
Zimowa pani jak moja córka z dzisiejszego wiersza-
lituje się nad najsłabszymi ...pozdrawiam z +
Owy dobry humor potrafi się udzielić:)
Rozbudzasz wyobraźnię, zwłaszcza ostatnią strofą:)
Pozdrawiam
Marek
Z przyjemnością i podobaniem czytałam, piękny i ciepły
w odbiorze wiersz. Pozdrawiam cieplutko. Życzę
beztroskiego weekendu:)
u mnie też biały puchowy kożuszek pojawił się rano.
Sympatyczny wiersz.
Pozdrawiam
Podarunki są mile widziane, najbardziej te płynące ze
szczerego serca.
zachłannie*
Pozdrawiam z uśmiechem i podobaniem wesołego wiersza
:)
Piękny i pozytywny wiersz, pozdrawiam serdecznie.
Super bardzo, ciepły i pozytywny.
Świetny, z uśmiechem, pozdrawiam ciepło i ślę
serdeczności.