Podróż
Ten sam równoleżnik
identyczny południk
a muszę pokonać
tysiące kilometrów
mentalnych
by dotrzeć
na Twój samotny archipelag
Syberii
Podróżuję
sercem po mapie
naszych nieprzypadkowych
spotkań
znieczulonych dusz
rozpalonych ciał
Prawie co noc
bezgłośnie wykrzykuję
miłosną litanię
pod Twoim oknem
tak daleko
mój skrawek nieba
i gwiazda
nazwana Twoim imieniem
Szepczę:
Słodkich snów Kocie
i odjeżdżam z głośnym piskiem
duszy
świat tak nierealnie
rozmazany
przez łzy wspomnień
Może Ty też byłeś
tylko fatamorganą
mojego obłąkanego miłością
umysłu
Światełko nadziei
na 11 piętrze
już nie uśmiecha się
do mnie
gasnę i ja
w sennych oparach
Warszawy

Beti666

Komentarze (2)
Twoja podrówz prowadzi nas w dorzałośc słowa jakim nas
raczysz...z wielka przyjemnosci podrzowałem w twoich
metaforach....dziekuje ze ukazałas mi skrawek swojego
nieba....pozdrawiam...
Bardzo łądny wiersz :) Prosty do zrozumienia,ładne
metafory ;]