Podróż dziewięćdziesiąta dziewiąta
Ile dni…nocy zagubionych ciszą
pożegnania odlatującej jesieni trzeba
utracić…
na skrzydłach łabędzi znikną okruchy
serca…
ostatnie krople spływającego szeptu powiek
zasną wśród samotnego wiatru rozwianych
pragnień…
spojrzenie odwróci wspomnieniem milczenie
kwiatów…
wśród drżenia ust płaczącego
słońca…
w ramionach wędrówki zwątpienia…lecz
ono zaśnie…
pytaniem wołania uciekających
marzeń…lecz one powrócą…
nadzieją przemijającego porywu
wiosny…lecz ona zawsze będzie
czekać…
na Ciebie…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.