Polska
Z każdym dniem coraz mniej
chcę mi się chodzić do świątyń.
Przestaję się w nich odnajdywać,
choć łatwo trafiam do wyjścia.
Zbyt niewylewny jak emeryt Wezuwiusz
by zalewać ludzi przeżyciami
płynącymi z wewnątrz.
To jest przecież wpisane
w narodową kulturę
jak bigos, chleb, sól i śledź
jak Bóg, Honor, Ojczyzna i Smok
Wawelski.
jak Kopernik, Chopin i Pan Tadeusz
Soplica.
jak Bolek, Lolek i ksiądz pleban.
Zadłużenia w zeszytach nocnych sklepów
nie dają spać po nocach ulicznym
bardom i prozaikom życia.
Nie ma kto ich spłacać
gdyż nie brakuje nowych potrzeb;
wręcz z każdym dniem rosną,
aż całkowicie będą rosłe
z potarganymi
przez staruszki licami.
Boże święty - jak ty wyrosłeś ?
zapytała retorycznie staruszka.
Będzie czekać przez wieczność,
aż po apokalipsę...
by usłyszeć wyczerpującą, retoryczną
odpowiedź.
Komentarze (1)
Dojrzały wiersz, nawet bardzo. Technika też niczego
sobie.