Portret
Na zdrętwiałych ramionach unoszę głowę do
góry, pytając Boga co przyniesie jutro.
Ksieżyca blask pada na mą twarz oświetlając
gorzkie tęsknoty łzy. Czy to jest ten dar
który nazwano życiem? Pytam sie.. Czemu w
żołądku ucisk mdły...
Przy księżyca blasku malować palcem Twój
portret na niebie chce.. kreślę więc linie
i łuki..
włosy utkane niczym z anielskich piór
skąpane w złocie... oczy zielone niczym
listki delikatnie poruszające się na
wietrze przy porannym słońca wschodzie.
Dalej palcem kreślmy linie po niebie...
namalujmy uśmiech. Tak jakby się anioł
uśmiechał. Usta delikatne niczym płatki
rumianku zroszone poranną rosą.
Palec zastyga w powietrzu, jaki kolor skóry
Twojej wybrać? cisza... czy ktoś wspomoże?
wtem wiatr zawiewa, a wraz z nim róże
kwitnące swój głos niosą.
Zamykam oczy, słucham... wiem. Palec znów
zaczyna malować. Udało się... Portret
anioła mam przed oczami.. Uśmiecha się
niczym do zagubionego żeglarza
najpiękniejsza z syren.
Palcem jeszcze zamkniemy oczy, usta
delikatnie rozchylone...
wiatr niech szepnie do ucha dobranoc. Róże
zatańczą wokół Ciebie rzucając zaklęcie
otulając Cie spokojnym snem.
Komentarze (1)
piękne rozmarzenie
pozdrawiam:)