W poszukiwaniu szczęścia...
Jeżeli szczęścia znajdę choć trochę
może na stare, dojrzałe lata
gdy czas na twarzy zmarszczki wyrzeżbi
i w kasztan włosów srebro powplata,
być może wtedy dane mi będą
chwile o których już teraz marzę,
ogród zielony, choć trochę dziki
pełen owoców, kwiatów i jarzyn.
W kącie podparta płotem drewnianym
jabłoń co rodzi jabłka rumiane,
pachnące wiśnie, grusze i śliwy
w każdym kąciku cuda i dziwy,
tu bzy kwitnące fioletem, bielą
tam deszczem złotym krzewy się ścielą
na wąskich dróżkach, trawie zielonej
jak niewidzialną dłonią rzucone...
A ja, przy ścianie nagrzanej słońcem
będę liczyła dni i miesiące,
plotła zielone, maleńkie wianki
z pachnącej trawy i macierzanki,
aby je pózniej włożyć na skronie
małej dziewczynce, co tuż koło mnie
patrzy swym jasnym, dziecięcym wzrokiem
i gdy się śmieje srebrem i złotem
budzi do życia ciągle ochotę
i dłoń malenką wkłada w mą rękę;
proszę, zaśpiewaj jakąś piosenkę....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.