Powrót ciszy
Wiślany piach to dzika plaża,
las koców latem tu króluje.
Ten rzuca peta, tamten flaszkę,
inny wśród tego baraszkuje.
A z tranzystorów głos się niesie,
w każdym ktoś inny naraz śpiewa.
Mnie zaś gdy na to wszystko patrzę,
po prostu nagła krew zalewa.
Lecz koniec końców znów nadchodzi,
ta upragniona polska jesień.
Opady deszczu tworzą przybór,
woda do morza śmiecie niesie.
Na miejscu teraz dzikiej plaży,
królowa rzek się rozgościła
Wraz z nią ta piękna atmosfera
dzikości miejsca powróciła...
Komentarze (21)
Sama prawda w pieknrm plastycznym wierszu. Pozdrawiam
cieplo :)
Obrazowo - dzicz nad wodą:( Potknęłam się przy
czytaniu na siódmym i dziewiątym wersie.
Może warto je wyrównać do dziewięciu sylab np. tak:
"Mnie zaś gdy na to wszystko patrzę," i
"Lecz koniec końców znów nadchodzi,", albo inaczej?
Miłego wieczoru:)
Jesienią również góry bardziej ciche i tajemnicze.
Pozdrawiam.
Gorzko płyną te wersy :(
pozdrawiam :)
przykro patrzeć na zaśmieconą plażę i nie tylko. Nie
szanujemy nie tylko przyrody, ale i siebie samych.
Deszcz to życie- rzeki też.
Piękny.