Powroty...
...za miłość Twą...
kiedy muszę opóścić Twoje bezpieczne
ramiona...nienawidzę świata
nienawidzę czasu, którego cofnąć się nie
da...
ani zatrzymać....niczym przekupić....
nienawidzę losu zaślepionego ponadczasową
niesprawiedliwością, która bezlitośnie
serce z piersi wyrywa...
nienawidzę poranka odsuwającego Cię swą
jasnością od studni moich pragnień...
i pielgrzymki łez na policzkach zastygłe
już nie koją pustki, odbitej w Twoich
oddalających się krokach...
i nawet w lawę gorącą wskoczyć bym się nie
zawachala...gdyby to zatrzymać Cię
mogło...
....lecz kocham Twoje powroty i wtedy
dziękuje,że:
swiat
los
czas
poranek....
...dały mi skrawek nieba...
...na wieczność....
.....dziękuję każdego dnia....
Komentarze (1)
Gdyby każdy potrafił doceniać powroty... I to, że ten
ktoś jest. Wiersz jest dobry, ale troszkę wizualnie
mnie nie przekonuje... Ale może po prostu tak miało
być. Pozdrawiam