Pożegnanie lata
I znów nachodzi ten chłód mnie jesienny
A świat umiera jak gdyby go dotknął
sam duch Midasa. I w złoto zaklęty
zastyga cicho. Uwiera wciąż w oko.
Jedynie drzewa wciąż stroszą swe liście.
Niebo jak czółno (do góry dnem leży)
nie czeka na noc, bo gdy z nią odpłynie
Blask się posypie odcieniem jesieni.
Z pylników światło barw wonią wycieknie
A Bóg wyjaśni: co widzisz to właśnie
Okryta paczka brązowym papierem
Którą wysyłam, do tych co pod ziemią
By im przypomnieć jak lato tu pachnie
Zanim się w wiosnę, na wiosnę przemienią
Komentarze (2)
Wiersz iście jesienny, napisany wprawnym piórem.
Jedynie pierwszej zwrotce przydałby się niewielki
retusz. coś mi w niej zgrzyta. Moja propozycja...I
znów nachodzi mnie chłód, ten jesienny
A świat umiera jak gdyby go dotknął
sam duch Midasa; co w złoto zaklęty
Zastygł i milczy do przyszłego roku. Nie gniewaj się,
za to skubanie, ale wiersz naprawdę piękny.
Nadchodzi jesień, a wraz z nią smutek i
żal...pozostaną wspomnienia i nadzieja, że lato
powróci :)