Późną porą...
Moje niebo w kolorze bakłażanu…
Bo jak stałam na przystanku
Jesiennym popołudniem
To chmury szykujące się do snu
Narzuciły ciemny płaszcz.
Wilgotne powietrze sączyły
Moje płuca.
Czy to sen tak budzi zmysły?
Stałam w ciemności,
Jacyś ludzie wypełniali przestrzeń.
Nie wiem…może byłam sama,
Sama w świecie wyobrażeń.
Ach…natchnienie moje,
Jak Ty pachniesz!
Taką niewinnością ziemistą,
Chłodem takim mrożącym tkanki.
Wewnętrznie wybuchasz ogniem.
Władasz mną,
Indywidualnością moją,
Niebem moim z bakłażanu.
Komentarze (1)
Ciekawi mnie tak właściwie ile masz lat? Ja też
zaczęłam młodo pisać i nadal jestem młoda.
I przepraszam, że nie oceniam, ale jestem bardzo
ciekawa.