pragmatycznie...
nie chcę chodzić na wesela
w komuniach się nie udzielam
z daleka omijam chrzciny
a to z prostej tej przyczyny
że to żadna już tradycja
lecz tylko komercja zwykła
bo gdy dzieciak oczekuje
że mu prezent zafunduję
albo też dam młodej parze
sporą sumę przed ołtarzem
lub na chrzest się wykosztuję
to ja za to podziękuję
skoro jest to wiary aktem
nie rozumiem tego zatem
po cóż mam się wyżyłować
i przyjęcia finansować
tak więc proszę bez obrazy
jeśli zechcę się zabawić
to okazję znajdę zawsze
i nie za religii sprawstwem
Argo.
Komentarze (6)
Religijność tania nie jest.
Duchowość jest darmowa, ale trudno dostępna...
Pozdrawiam
ja lubię wspierać i bez okazji...
Myślę, że pieniądze tu nie grają roli. Jeśli się kogoś
kocha, to wsparcie jego (w dodatku w ważnym dla niego
momencie życia i kiedy - dobrze o tym wiem - miał
poważne wydatki) nie powinno być problemem.
Ja z takich uroczystości rodzinnych najlepiej czuję
się na stypach. Bo nie lubię tańczyć, a na stypach
nikt tego ode mnie nie wymaga.
Świetna satyra...ale z drugiej strony finansowe
wsparcie rodziny, czy na wesele, czy na chrzciny, jest
bardzo potrzebne i ważne dla młodych :)
Pozdrawiam ☺️☘
Świetna ironia,
podzielam zdanie,
pozdrawiam serdecznie:)
Dobra ironia :)
Faktem jest, że tego typu historie związane są z
kosztami i to całkiem sporymi...
Na tym świecie nic nie ma za darmo,
pochówek też bywa kosztowny, nikogo nie obchodzi czy
ktoś kasę może wyłożyć, a na nieszczęściu bywa, że
niektórzy żerują, śmiem twierdzić.
Pozdrawiam majowo.