prawdziwa historia...
Dla mojego świętej pamięci Taty...
Wchodząc do domu taty...
Byłam taka szczęśliwa...
Me serce tęskonotą odziane..
Przybyło do Domu Ojca...
Kochałam go ponad życie...
On taki dobry, kochany...
Lecz widok Taty dziś wyjątkowo...
straszliwie mnie przeraził...
Tato nie krzyczłą radośnie...
"hej kotku mój kochany"
On wisiał na długim sznurku...
Potem cały oblany...
nie miałam pojęcia dlaczego...
Czy tato sport jakiś ćwiczy...
Co się dziej z mym tatą?
On nie odzywał się nadal...
oczy miłą przymrużone...
Blady jak by miłą zemdleć...
wisiał na sznurku od ściany...
zdezorientowana płakałam ...
krzyczałam waliłam...
co się z nim dzieje?...
I nagle przyćmiło mnie straszne
olśnienie...
Mój tato nie żyje...
A MATKO ! O boże !
Ludzie pomocy ratujcie...
Przyszłam przutuliłam Tatusia ostatni
raz...
jego serce już nie biło... Stało w
miejscu...
szepneła tylko mu w ucho: "kocham Cie mój
kochany"
Miałam wtedy 7 lat...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.