przedmioty codziennego użytku
poduszkę zwilżam łzami zazdrości
łzami niechcianej miłości
w kołdrę wplatam sny
w których jesteś tylko Ty
wystawiam głowę za okno
moje pragnienia teraz mokną
ostrym spojrzeniem mierze lusterko
lodowatym spojrzeniem aby prędko pękło
szczoteczką do zębów zmazuje
z języka kilka ważnych słów
przychodzi mi to ciężko
niesłychany to trud
z włosów gęstym grzebieniem
wyczesuje ostatnie marzenie
i tak wypłukany, osuszony i czysty
wychodzę w ten ranek mglisty
i ja też mgłą się staje
spowijam sobą dróg rozstaje
lecz wieczorem powracam do mego pokoju
nic nie mówiąc nikomu
z nowym bagażem marzeń, miłości
z wieloma pakunkami nadziei i zazdrości
dla Ciebie
Komentarze (1)
Ehm... Jakby to powiedzieć... Udany tytuł.
Troszkę wyświechtane przenośnie niestety. Ciekawa
koncepcja wiersza - higiena osobista :)